Przemyśl - nasze miasto całą dobę

Powrót na właściwe tory

data dodania: 2014-10-07
aktualizacja: 2014-10-07 17:48:39
Remis uzyskany w niesłychanych okolicznościach w Grodkowie bardzo podbudował drużynę przemyskiego Czuwaju, która w dobrym stylu pokonała ŚKPR Świdnica 30:21.


Czuwaj Przemyśl - ŚKPR Świdnica 30:21 (14:10)

Czuwaj: Rycharski, Orłowski - Puszkarski 4, Dejnaka, Stołowski 4, Hataś 4, Żak 6, Misiewicz 2, Skręt 1, Kroczek 4, Kubisztal 5

ŚKPR: Potocki, Bajkiewicz, Gil - Misiejuk 3, Węcek, Rzepecki, Piędziak 1, Czerwiński, Karpiński 6, Bieżyński 1, Chaber 1, Kamil Rogaczewski 1, Motylewski, Krzaczyński, Patryk Rogaczewski 6, Dębowczyk

Kary:
Czuwaj - 10 minut (Żak, Misiewicz - 4 min., Stołowski - 2 min.)
ŚKPR - 12 minut (Rzepecki, Misiejuk - 4 min., Piędziak, Czerwiński, Bieżyński - 2 min.)

Sędziowie: Michał Cieślik, Piotr Oleksyk (obaj Kielce)

Widzów: 400


Czwarta kolejka tegorocznych rozgrywek I ligi okazała się dla naszej drużyny przełomowa. W sobotę na parkiecie oglądaliśmy taki Czuwaj, jaki pamiętamy z najlepszych czasów - dojrzały, wyrachowany, skuteczny, a przy tym momentami niezwykle efektowny. Taka gra zaowocowała wysokim zwycięstwem 30:21. Był to czwarty triumf odniesionyprzeciw drużynie Krzysztofa Terebuna, która w historii przemysko-świdnickich kontaktów, będzie musiała poczekać na pierwszą wygraną przynajmniej do rundy wiosennej.

Spotkanie zaczęło się lepiej dla gości. To oni zdobyli pierwszą bramkę i przez pierwsze kilka minut nadawali tonu rywalizacji. Wobec wyraźnie gorszego dnia liderów drużyny ŚKPR-u - Mateusza Piędziaka, Kamila Rogaczewskiego i Krzysztofa Misiejuka, za zdobywanie bramek wziął się Damian Karpiński. Zaowocowało to krótkim okresem prowadzenia świdniczan nawet dwoma bramkami.

Ten stan rzeczy utrzymał się jednak dość krótko. Już po kwadransie przewagę osiągnęli gospodarze, a dzięki kapitalnej postawie Henryka Rycharskiego w bramce, praktycznie nie traciliśmy bramek. Dopiero w 25. minucie skończyła się seria Czuwaju, lecz było to bardziej spowodowane serią dwóch wykluczeń z rzędu, podczas której Szare Wilki zdołały odpowiedzieć trzema trafienami. Goście nie byli jednak w stanie dogonić Harcerzy, którzy osiągnęli już pewną i bezpieczną różnicębramek i przy stanie 14:10 obie ekipy zeszły na przerwę.

Druga połowa była prawdziwym nokautem ŚKPR-u, dosłownie od pierwszego gwizdka. Świadczą o tym gole zdobywane przez Pawła Stołowskiego oraz Piotra Żaka - naszych liderów drugiej linii, dzięki którym prowadziliśmy już 17:10. Od tego momentu świdnicka siódemka chyba powoli przestawała wierzyć w realne szanse wygrania meczu w Twierdzy Przemyśl, czego odzwierciedleniem była rosnąca z minuty na minutę nasza przewaga. W 40. minucie SRS prowadził jeszcze tylko 5 bramkami, lecz w kolejnych 10 minutach udało się odjechać aż na 10 trafień.

Nagrodą była chwila odprężenia w końcówce i możliwośc pokazaznia paru naprawdę efektownych zagrań. Piękną wkrętką popisał się między innymi Paweł Puszkarski. Równie widowiskowo odpowiedział mu Damian Misiewicz, który pokonał golkipera gości rzutem z biodra. Premierowe trafienie przed przemyską publicznością zaliczył również David Skręt, któremu w powiększeniu dorobku przeszkodził słupek. Wygrana 30:21 zapewniła nam wyjście zestrefy spadkowej i awans na 10. miejsce. Za tydzień celem 2 punkty w odległym Ostrowie Wielkopolskim. Tam nie będzie miejsca na błędy, które niestety również zdarzały nam się w dzisiejszym meczu. Największym problemem były dzisiaj rzuty karne, które musimy ostro szlifować na treningach w środku tygodnia.

Bardzo dziękujemy dzisiaj również przemyskiej publice. W minionych miesiącach 2014 roku frekwencja wyraźnie spadła i niepokoiliśmy się, że po gorszym starcie sezonu, również i w sobotę hala nie wypełni się tak, jak byśmy tego oczekiwali. Tym czasem przemyślanie stanęli na wysokości zadania i pomimo ładnej pogody i ostatnich tchnień lata w pierwszym tygodniu października pomogli nam w osiągnięciu zamierzonego celu. Oby wiara w nasz zespół nie upadła nigdy!


www.reczna.przemysl.pl