Przemyśl - nasze miasto całą dobę

Barbarossa nad Sanem 1941

data dodania: 2006-06-11
aktualizacja: 2016-04-14 21:58:15
Zajęcie terenów Polski i Europy Wschodniej w 1939 i Zachodniej w 1940 r., oraz dokonany w gruncie rzeczy podział kontynentu pomiędzy dwa zbrodnicze reżimy sowiecki i niemiecki nie było ani dla Niemców, ani dla Rosjan dokonaniem w pełni ich satysfakcjonującym.

Dla Niemców takim rozwiązaniem byłoby zajęcie terenów na wschód od linii Curzona i zniszczenie potężnego i równie niepewnego sąsiada, który w chwili osłabienia Niemiec mógł w każdej chwili, nie oglądając się na zawarte sojusze i porozumienia zadać im śmiertelny cios. Dla Rosjan, pragnących nieść rewolucję na Zachód, pożądanym celem tej wojny byłoby oparcie swoich zagonów pancernych o linię zachodniego wybrzeża Europy i objęcie dominacją Moskwy całej Europy.

Po upadku Francji w 1940 r. Niemcy rozpoczęli przygotowania do operacji, której nadali kryptonim "Barbarossa". Za kryptonimem tym krył się plan uderzenia na ZSRR. W ramach tego planu Grupa Armii "Południe" dowodzona przez feldmarszałka Gerda von Rundstedta miała prowadzić działania wojenne przeciwko ZSRR na odcinku od miasta Lublin aż po Morze Czarne. Siedzibą dowództwa Grupy Armii Południe był Tarnów.

Dla przeprowadzenia planowanej ofensywy na wspomnianym odcinku, Przemyśl wraz ze swoją infrastrukturą(szczególnie transportową) odgrywał ważną rolę. O znaczeniu Przemyśla w planowanej akcji świadczy chociażby fakt wizytowania miasta na wiosnę 1941 roku przez licznych dowódców niemieckich wysokiej rangi, m.in.: generała piechoty Kurta von Briesena - dowódcę 52 korpusu piechoty wchodzącego w skład Grupy Armii "Południe"; szefa sztabu podpułkownika Hansa Doerra, czy dowódcę 101 dywizji piechoty generała porucznika Ericha Marcksa.

Kluczowe znaczenie dla Niemców decydujące o powodzeniu Blitzkriegu na tym odcinku i szybkim zajęciu prawobrzeżnej części miasta miał most kolejowy na rzece San w Przemyślu, który Niemcy musieli zdobyć w nienaruszonym stanie.

O tym jak wielkie znaczenie miał dla Niemców ten obiekt świadczy fakt, że sprawą szybkiego zajęcia Przemyśla i opanowania mostu kolejowego w nieuszkodzonym stanie zajął się sam szef I wydziału Abwehry generał Ervin Lahousen. Niemieckie dowództwo sporządziło wiele planów zdobycia nieuszkodzonego mostu kolejowego, m.in. przy pomocy pociągupancernego, perfekcyjnie wręcz zorganizowanej operacji sabotażowo - dywersyjnej, czy też wzorowanego na koniu trojańskim "pociągu towarowego" wypełnionego żołnierzami batalionu szturmowego.W jednym z wariantów most ów miał przechwycić oddział dowodzony przez Romana Szuchewycza "Nachtigal" złożony z Ukraińców walczących po stronie niemieckiej w mundurach Werhmachtu, wchodzący w skład batalionu do zadań dywersyjnych "Brandenburg".

W międzyczasie w całej lewobrzeżnej części Przemyśla trwały przygotowania do wojny z ZSRR. W tym celu Niemcy nakazali opuszczenie domów ludziom mieszkającym w pobliżu brzegu Sanu, w murze okalającym klasztor Felicjanek wybito otwory strzelnicze i zamaskowano je. W Szkole Handlowej mieszczącej się w budynkach klasztornych sióstr Benedyktynek polecono zakończyć wcześniej naukę. "13 czerwca 1941 roku niespodziewanie, bez wcześniejszych zapowiedzi zakończono rok szkolny i jeszcze tego samego dnia budynki zajęło wojsko. Był to wyraźny sygnał, że przygotowywane przez Niemcówuderzenie w sojusznika zza Sanu weszło w końcową fazę. Zresztą o tej wojnie mówiono, a nawet ją oczekiwano już od wiosny." Budynki szkolne i klasztorne, a także budynek Szkoły Policji Ukraińskiej przeznaczono jak napisał W. Trojanowski na miejsce koncentracji niemieckich oddziałów szturmowych.

W okolice Przemyśla przybyły liczne oddziały niemieckie, m.in. pułk piechoty z 134 dywizji. 132 dywizjon 347 pułku artylerii rozlokowany został w okolicach Dubiecka, zaś do Żurawicy ściągnięto 302 pułk piechoty z 221 dywizji oraz 1 i 2 dywizjon 221 pułku artylerii ciężkiej. Niemcy zakończyli także rozbudowę stacji w Żurawicy. Wymieniono również straż graniczną nad Sanem na jednostki wojsk polowych. Abwehra prowadziła w prawobrzeżnej części miasta szeroko zakrojone akcje dywersyjne i sabotażowe, a także zbierała informacje o postępie prac przy budowanych po radzieckiej stronie Sanu linii umocnień zwanych Linią Mołotowa. Również niemieckie służby kontrwywiadowcze (wydział III Abwehroffizier) przygotowywały się do agresji zaostrzając ochronę granicy naSanie. Niemieckie lotnictwo coraz częściej naruszało radziecką strefę powietrzną, jednak nie spotykało się to z żadną odpowiedzią ze strony Rosjan.

Po prawej stronie Sanu do obrony przygotowywali się i Rosjanie. Mimo, że praktycznie do wybuchu wojny sowiecko - niemieckiej w czerwcu 1941 roku współpraca gospodarcza i wojskowa układała się między tymi dwoma okupantami wręcz znakomicie, Rosjanie jednak niezbyt ufali swoim sojusznikom. Aby utrzymać zdobycze terytorialne, Rosjanie zaraz po zajęciu wschodnich terenów Polski, przystąpili do prac fortyfikacyjnych wzdłuż całej swojej zachodniej granicy, liczącej teraz 4,5 tyś km. Sam Przemyśl podległy Kijowskiemu Wydzielonemu Okręgowi Wojskowemu stanowił centrum Przemyskiego Rejonu Umocnień, który obejmując granicę od źródeł Sanu, wzdłuż rzeki po Sieniawę, aż po rzekę Bug w pobliżu Sokala, liczył ok. 100 km. Na tym odcinku Rosjanie wybudowali ok. 200 obiektów obronnych.

Najczęściej były to betonowe schrony bojowe. Stanowiły one doskonale przemyślaną konstrukcję dwukondygnacyjną, 2,3 a nawet 4strzelnicową. Żelbetowe ściany i strop o grubości 1 - 2,3 m chroniły kilkuosobową załogę. Ilość członków załogi determinowana była przez powierzchnię schronu (5-160 m2), oraz typ uzbrojenia schronu, dla którego przewidziano działa przeciwpancerne 45 i 75 mm. oraz ckm-y. Wszystkie schrony miały posiadać oświetlenie akumulatorowe i łączność z innymi schronami. Mimo, iż prace fortyfikacyjne przebiegały w ekspresowym wręcz tempie i nadludzkim wysiłkiem ok. 45 tyś osób (później ponad 90 tyś), jednak niesposób było w tak krótkim czasie dostatecznie zabezpieczyć całą granicę.

Do czerwca 1941 r. Rosjanie zdołali wybudować i wyposażyć nie więcej niż 30% zaplanowanych obiektów. Jednak nawet tak szczątkowe umocnienia stanowiły dla Niemców "twardy orzech do zgryzienia" podczas ataku na prawobrzeżną część miasta.

W samym Przemyślu zachowało się kilkanaście obiektów wchodzących w skład Linii Mołotowa:

  • przy ul. Sanockiej na Wzgórzu Parkowym,
  • przy ul. Bohaterów Getta przywjeździe na most im. R. Siwca,
  • przy ul. Wyb. J. Piłsudskiego koło Hotelu Gromada,
  • przy ul. Sanowej (koło rzeźni),
  • przy ul. Sanowej (wbudowany w Szniec S3),
  • przy ul. Słonecznej,
  • przy ul. Kokosza,
  • przy ul. Koszykowej,
  • przy ul. Szańcowej (wbudowany w Szniec S2),
  • przy ul. Szańcowa/Zielona (wbudowany w Szniec S1),
  • przy ul. Lwowskiej (wbudowany w Fort XX Przekopana),
  • przy ul. Bakończyckiej (wbudowany w Fort XXI Bakończyce nr. 8799),
  • przy ul. Bakończyckiej (wbudowany w Fort XXI Bakończyce nr 8799a),
  • przy ul. Słowackiego (przy Bramie Dobromilskiej).

 

Rejonu Przemyśla miał bronić 8 korpus piechoty generał-majora Śniegowa, wchodzący w skład 26 armii Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego, samego miasta zaś 99 dywizja strzelców pułkownika Dementjewa. W jej skład wchodziły: 197 i 206 pułk strzelecki, 34 batalion łączności i 6 samodzielny batalion saperów. W czerwcu większość sił 99 dywizji przebywała jednak na ćwiczeniach. W Przemyślu pozostał197 pułk strzelców, 52 i 150 samodzielne bataliony karabinów maszynowych oraz 92 oddział pograniczny. Oprócz tego w okolicach Przemyśla (Medyka, Siedliska, Niżankowice) przebywały jeszcze: 206 pułk strzelców 99 dywizji, trzy bataliony 1 pułku, 22 pułk artylerii, 71 pułk haubic i 113 samodzielny dywizjon artylerii przeciwlotniczej.

Mimo, iż siły zgromadzone w Przemyślu i okolicach były wystarczające do odparcia ataku, to wciąż brak było jasnych rozkazów na wypadek wojny. Spowodowane to było polityką Stalina, który za wszelką cenę chciał uniknąć wojny z Niemcami (przynajmniej na razie) i jak się później okazało gotów był oddać Niemcom nawet całą Ukrainę w zamian za pokój. Przyczyn prowadzenia takiej a nie innej polityki przez Stalina upatrywać należy w sytuacji sił zbrojnych ZSRR, które poważnie ucierpiały na skutek przedwojennej fali aresztowań wyższych dowódców wojskowych. Czystki w wojsku spowodowały, że mimo iż Armia Czerwona była bardzo liczna, a rezerwy ludzkie wydawały się niemalnieograniczone, to jednak tymi żołnierzami nie miał po prostu kto dowodzić. Ta cała bezczynność radzieckich żołnierzy i wydawać by się mogło absurdalne rozkazy nie prowokowania Niemców pod żadnym pozorem obliczone było na przekonanie Niemców, że nie muszą się zbytnio spieszyć z atakiem, bo ZSRR jest słabe i pokojowo nastawione do Rzeszy. Stalin chciał po prostu zyskać jeszcze trochę czasu i to nie na przygotowanie się do obrony, ale do zebrania sił do ataku na Niemcy i kraje zachodniej Europy.

Stalin bowiem słusznie przypuszczał, że atak Niemców na zachód Europy, niezależnie od wyniku tej batalii wykrwawi i poważnie osłabi obie strony, zarówno Niemców jak i zachodnich aliantów. Taki stan rzeczy nie wymagał wielkiego wysiłku do odniesienia druzgocących zwycięstw militarnych. Między bajki można włożyć opowieści o tym, że Rosjanie zostali zaskoczeni, ponieważ do końca nie dowierzano raportom szpiegów, że Niemcy przygotowują atak na ZSRR. Dowódcy wojskowi, szczególnie w rejonach przygranicznych, którzymieli na co dzień styczność z Niemcami i mogli na bieżąco obserwować ich poczynania wiedzieli, że nie mogą one zwiastować niczego innego jak tylko przygotowania do agresji. Związani byli jednak rozkazami i wytycznymi.

W maju 1941 r. pułkownik Maśluk zamiast wysyłać żołnierzy na odległy poligon, zarządził ćwiczenia w gotowych a także nieukończonych jeszcze schronach bojowych. Lada dzień miano także zakładać w rejonie Przemyśla przeciwpiechotne pola minowe, na które trotyl zgromadzony został na Forcie XVI Zniesienie. Na polach pod wioską Medyka Rosjanie rozlokowali również pancerną dywizję czołgów, wyposażoną w najnowsze i najlepsze wówczas na świecie super-ciężkie czołgi KW - "Kliment Woroszyłow".

Generalnie stwierdzić jednak można, że Rosjanie byli w Przemyślu (a właściwie w okolicach Przemyśla) w miarę dobrze przygotowani do odparcia niemieckiego ataku. Również Niemcy zgromadziwszy odpowiednie siły wyczekiwali nadejścia rozkazu do rozpoczęcia "antykomunistycznej krucjaty". Pozostawało już tylko czekać na godzinęX i hasło do rozpoczęcia działań zbrojnych które brzmiało "DORTMUND", lub "ALTONA", oznaczający odwołanie ataku.

21 czerwca 1941 r. w południe odebrano hasło "DORTMUND", oznaczające atak na ZSRR. Zarządzono alarm, odczytano rozkaz o rozpoczęciu ataku na Związek Radziecki i apel Hitlera do armii i narodu. Oficerowie liniowi otrzymali zalakowane koperty z tajną instrukcją i precyzyjnym planem ataku, które mieli otworzyć po północy. Żołnierzom wydano ostrą amunicję i skierowano na granicę.

Jak już wcześniej wspomniałem głównym celem operacji miało być zdobycie nieuszkodzonego mostu kolejowego na Sanie. W tym też celu Niemcy wcześniej wykopali rowy strzeleckie na stadionie "Czuwaju", zbudowali kryty okop prowadzący wzdłuż torów. W pobliżu mostu ustawili także działo zamaskowane sągami drewna.

W murze okalającym klasztor sióstr Benedyktynek od strony ul. Krasińskiego przebili natomiast wejście, w celu zamaskowania ruchu jednostek jaki panował wewnątrz na terenie dziedzińca. Dlapotrzeb armii utworzony został na Lipowicy przyfrontowy szpital wojskowy. Również ze szpitala miejskiego przy ul. Rogozińskiego ewakuowano część chorych, przygotowując miejsca dla rannych żołnierzy.

Prawobrzeżny Przemyśl mieli zdobyć żołnierze stacjonującej w Przemyślu 101 i 257 berlińskiej dywizji piechoty. 101 lekka dywizja piechoty była jednostką pośrednią między typową dywizją piechoty a dywizją górską.

Na jej uzbrojenie składało się:

  • 466 rkm-ów i ckm-ów,
  • 66 miotaczy min,
  • 102 działa różnego kalibru,
  • ok. 130 wozów pancernych,
  • 86 czołgów,
  • 217 samochodów transp.,
  • ok. 2500 innych samochodów,
  • ok. 1000 motocykli.

 

Do pierwszego natarcia Niemcy rzucili łącznie 11,5 tyś żołnierzy z 228 i 229 pułków strzeleckich, 85 pułku artylerii oraz oddziałów pomocniczych. Żołnierze 228 pp mieli przekroczyć San od Wilcza po Buszkowiczki, natomiast 229 pp od Tarnawiec po Prałkowce.

Odwody stanowiliżołnierze 2 dywizjonu 221 pułku artylerii okopani na północ od miasta. Prawobrzeżną część miasta ostrzeliwała artyleria niemiecka ustawiona na Winnej Górze. Oprócz tego na leśnej polanie pomiędzy Lipowicą a Łętownią (Siemierz) Niemcy ustawili dalekosiężne działa, a obszar między Lipowicą a Ujkowicami przypominał skład amunicji.

Z Żurawicy Przemyśl ostrzeliwać miały działa dywizjonów 85 pułku artylerii. Główne stanowisko dowodzenia znajdowało się na Lipowicy, zaś sztab 228 pp został rozlokowany w zabudowaniach klasztornych sióstr Benedyktynek (ul. 22 stycznia).

Atak na prawobrzeżny Przemyśl rozpoczął się 22 czerwca 1941 r. ok. godz. 3 rano zmasowanym ostrzałem artyleryjskim. Już pierwsze pociski uszkodziły budynek poczty przy ul. Mickiewicza. Poczta przy ul. Mickiewicza. To tutaj spadły pierwsze niemieckie pociski 22 czerwca 1941 r. Ostrzelany został także węzeł kolejowy, siedziba dowództwa straży granicznej przy ul. Rokitniańskiej oraz budynki przy ul. Mickiewicza, w których znajdował się sztab 99 dywizjistrzeleckiej i 8 korpusu piechoty (obecnie budynek BOGS).

Wkrótce w kupę gruzów zamieniły się zabytkowe kamienice znajdujące się wzdłuż nadbrzeża Sanu, a ogniem pokryte zostały ciągi ulic Dworskiego, Mickiewicza i Słowackiego, oraz drogi doprowadzające do miasta.

Tak te chwile opisuje wspomniany już wcześniej kronikarz: "O godzinie 2.30 w nocy usłyszałem strzał armatni. No nie, pomyślałem sobie, pewnie jakieś ćwiczenia artylerii, gdy wtem nastąpił drugi wystrzał. Ciekawością zdjęty wstałem i patrzę, a tuż przed moimi oknami przy Placu na Bramie pada strzał druzgocze ścianę [...] Przypadkowo zobaczyłem jak straż graniczna bolszewicka ucieka [...] gdzieś koło godz. 10 nadeszła wiadomość, że patrol niemiecka wkroczyła do miasta. Strzały ustały [...] zobaczyłem przez okno z jakie czterystu żołnierzy niemieckich na ulicy przed naszym klasztorem. A więc zbawienie nadchodzi".

Połączenia telefoniczne i radiowe zostały zniszczone już w pierwszych minutach ostrzału, a nad Przemyślem od rana przelatywały na wschód setki niemieckichbombowców, jednak bomb na miasto nie zrzucały.

W ciągu kilku minut żołnierze 92 Oddziału Pogranicznego obsadzili 14 strażnic na prawym brzegu Sanu. Najważniejszego dla Niemców obiektu, czyli mostu kolejowego na Sanie bronił wraz z 5 osobową załogą lejtnant Piotr Nieczajew. Obrońcy mieli rozkaz strzelać do Niemców tylko i wyłącznie w przypadku podejmowania przez nich próby przekroczenia granicy. Po zmasowanym ostrzale miasta do akcji przystąpiło niemieckie lotnictwo obserwacyjne, którego samoloty latały nad ulicami Przemyśla ostrzeliwując z karabinów maszynowych uciekającą z miasta ludność cywilną.

O godz. 7.10 Niemcy podjęli próbę zdobycia mostu kolejowego na Sanie. Dokonać tego miał pluton saperów i część 12 kompanii piechoty. Żołnierze bez przeszkód dotarli do połowy mostu, gdzie biała linia symbolizowała granicę niemiecko - radziecką. Po jej przekroczeniu zostali ostrzelani przez Rosjan z karabinów maszynowych. Niemal wszyscy z nacierających zginęli lub zostali ranni. Po wycofaniu się nielicznychocalałych Niemców za linię graniczną, Rosjanie zaprzestali ostrzału. Do ponownego ataku na most, tym razem już pod osłoną silnego ostrzału artyleryjskiego wyznaczono 3 batalion 228 pułku oraz kompanię saperów. Również i ten atak załamał się w ogniu rosyjskich karabinów maszynowych.

Niemcy próbowali również sforsować San przy użyciu pontonów, ale Rosjanie udaremnili i te zamierzenia. Również próby przekroczenia Sanu w rejonie od Ostrowa do Buszkowic napotykały na silną obronę i ogień karabinów maszynowych prowadzony ze schronów bojowych usytuowanych nieopodal brzegu rzeki. Największe straty Niemcy ponosili od ognia karabinów maszynowych zlokalizowanych w schronach koło rzeźni - przy ul. Sanowej, na wzgórzu Parku Miejskiego - przy ul. Sanockiej, oraz przy Wyb. J. Piłsudskiego (obok hotelu Gromada).

Tak opisuje walki o Przemyśl w tamtych dniach W. Trojanowski: "Bolszewicy odezwali się dopiero następnego dnia. Ogień był zmasowany, szczególnie z bunkra znajdującego sięnad Sanem, dokładnie na przedłużeniu naszej ulicy. Nieco wyżej i dalej, na zboczu Góry Zamkowej, znajdował się dobrze zamaskowany drugi bunkier. Niemcy natychmiast podjęli próbę unieszkodliwienia tych stanowisk. Na naszej ulicy pojawiła się tankietka, która błyskawicznie wjechała do położonego najbliżej granicy ogrodu mecenasa Kwasika. Ukryta za krzewami starych bzów zaczęła ostrzeliwanie bunkrów. Amunicję dowoził Niemiec motocyklem z przyczepą, który parokrotnie przejeżdżał tam i z powrotem. Po około godzinnym ostrzale, tankietka z prędkością pojazdu wyścigowego opuściła stanowisko. Kilka dni później, koło ulicy Klasztornej dosięgnął ją sowiecki pocisk. Jakiś czas stała spalona, podobno z załogą wewnątrz."

W rzeczywistości był to francuski czołg Char Somua S-35, który Niemcy zdobyli po zajęciu Francji w 1940r. Schron przy ul. Wybrzeże Piłsudskiego był jednym z nielicznych dobrze uzbrojonym w automatyczne działo 76,2 mm. z celownikiem optycznym i 2 karabiny maszynowe. Ogień prowadzony z niego podpalił skład paliw naZasaniu i uszkodził stojący tam pociąg. Ogień prowadzony ze schronów bojowych umożliwił zatrzymanie Niemców kilka godzin na lewym brzegu rzeki. Tych kilka godzin umożliwiło Rosjanom ewakuację z miasta sztabu dywizji i sztabu 8 korpusu piechoty, a także przegrupowanie i wyposażenie własnych sił w okolicach Przemyśla. Z koszar został wyprowadzony 197 pułk piechoty pułkownika Opiakinowa i skierowany na południowy odcinek obronny. Ewakuowano również sprzęt z parku samochodowego na Bakończycach. Ok. godz. 9.00 rosyjska artyleria zlokalizowana na północny wschód od Przemyśla zaczęła ostrzeliwać niemieckie pozycje po drugiej stronie rzeki. Ok. godz. 10.00 Niemcy przekroczyli San i zaczęli zajmować kolejne ulice i dzielnice prawobrzeżnego Przemyśla.

Znanym epizodem tych walk jest historia obrońcy mostu, wspomnianego już lejtnanta Nieczajewa, który wraz z kilkoma żołnierzami bronił mostu "do ostatniego naboju", zaś sam Nieczajew zginął od wybuchu granatu, który osaczony przez Niemców, sam chwilę wcześniej odbezpieczył.Po wojnie komunistyczne władze wystawiły mu nawet pomnik nieopodal bronionego przez niego mostu, jednak mieszkańcy grodu nad Sanem przez kilkadziesiąt lat nie potrafili zrozumieć, dlaczego mają czcić kogoś, kto symbolizował przecież równie zbrodniczą i równie antypolską okupację jak ta niemiecka, a zginął nie w obronie Polski czy polskości, ale w obronie sowieckich zdobyczy terytorialnych poczynionych kosztem Polski właśnie. Ok. godz. 11.00 Niemcy zajęli praktycznie bez walki Rynek, dworzec kolejowy i Plac na Bramie. Niemal natychmiast niemieccy żołnierze ustawili na Placu Na Bramie dwa działka i prowadzili z nich ostrzał wzdłuż ulic Mickiewicza i Słowackiego. Niemrawy i krótkotrwały ostrzał niemieckich pozycji prowadzili również Rosjanie z karabinów maszynowych ustawionych przy ul. Słowackiego w rejonie cmentarza komunalnego, przy ul. Dworskiego i Mickiewicza. Dosyć szybko całe śródmieście zostało opanowane przez wojska niemieckie. Rosjanie wciąż jednak nie zostali całkowicie wyparci z miasta. Pod kontrolą "rosyjskichniedobitków" pozostawał rejon cmentarza przy ul. Słowackiego a także Zniesienie i okoliczne wzgórza w południowo zachodniej części miasta, których zajęcie Niemcy lekceważąco pominęli. Mimo, iż Rosjanie mieli kilka godzin czasu i zdawali sobie sprawę ze strategicznego znaczenia mostu kolejowego na Sanie, nie zdołali go jednak ani obronić, ani tym bardziej zniszczyć, czy chociażby uszkodzić. Główny cel niemieckiego natarcia, czyli zdobycie nieuszkodzonego mostu kolejowego został całkowicie zrealizowany. Już w nocy 22/23 czerwca przez ów most przeprawiały się niemieckie oddziały 101 dywizji piechoty.

Tymczasem pod Niżankowicami koncentrowały się oddziały radzieckie ściągnięte z letnich poligonów. Początkowo planowano kontratak na 23 czerwca, jednak wobec informacji jakie uzyskali Rosjanie dotyczących planowanego przerzucenia następnego dnia na prawy brzeg znacznych sił niemieckich, kontratak przyspieszono o kilka godzin. 22 czerwca ok. godz. 19 dowódca dywizji pułkownik Dementiew wydał rozkaz odbicia z rąk niemieckichPrzemyśla. Najważniejszy odcinek ataku powierzono batalionowi (215 ludzi i 4 karabiny maszynowe) st. lejtnanta Paliwody. W zdobytej części Przemyśla stacjonowały tymczasem więcej niż skromne siły niemieckie:- 2 bataliony piechoty- 2 baterie artylerii i- 2 baterie miotaczy min. Główny kontratak radziecki nastąpił równocześnie z czterech stron. Uderzono od strony Zniesienia i Wilcza, zaś główny atak nastąpił od strony Wzgórza Zamkowego, ulic Basztowej i Śnigurskiego.

Atak kompletnie zaskoczył niczego niespodziewających się Niemców. Na ul. Fraciszkańskiej zabitych zostało 7 Niemców, kolejnych 6 poległo na rogu ul. Franciszkańskiej i Władycze. Zlikwidowany został także niemiecki posterunek obok schodów grodzkich. Po początkowym zaskoczeniu Niemcy szybko zaczęli tworzyć stanowiska obronne w kamienicach przy ul. Rokitniańskiej, Mickiewicza, Słowackiego i Placu na Bramie. W nadziei na odsiecz bronili się także do południa dnia następnego w pobliżu mostu kolejowego na Sanie i budynkach Dworca Kolejowego, gdzie doszło do walki nabagnety. Przyjście z odsieczą uniemożliwiała ogniem karabinów maszynowych załoga schronu przy ul. Sanowej (obok rzeźni). Nastąpiła wówczas rzecz wręcz niewiarygodna. W pościgu za uciekającymi Niemcami kilkunastoosobowy oddział radziecki przekroczył San w okolicy rzeźni. Następnie przeszedł koło budynków szpitalnych przy ul. Rogozińskiego, ulicami 29 Listopada, 3-go Maja, Św. Jana, Barską i Grunwaldzką, po czym bezpiecznie wrócił na prawą stronę miasta.

Najdotkliwszą stratą dla Niemców był most kolejowy, który znów znalazł się pod kontrolą Rosjan. W obawie przed jego zniszczeniem artyleria niemiecka, oraz dwa czołgi ustawione przy klasztorze Benedyktynek, położyła ogień zaporowy w całym rejonie mostu na prawym brzegu Sanu. Podczas tego, trwającego kilka dni ostrzału niemiecka artyleria obróciła w ruiny znaczną część prawobrzeżnego Przemyśla. Zabudowania między ulicami Jagiellońską i Wyb. Wilsona praktycznie przestały istnieć. W ruinach leżało całe tzw. Żydowskie Miasto (między ulicami Jagiellońską - Ratuszową i Wodną).Ucierpiały również i inne zabudowania w centrum miasta. Zapaliła się przemyska Katedra, na strychu której spłonęły zgromadzone tam szaty liturgiczne, kielichy mszalne. Ucierpiał także fronton kościoła Franciszkanów, a liczne kamieniczki w Rynku, przy ul. Franciszkańskiej, Mickiewicza, Fredry uległy mniejszym lub większym uszkodzeniom.

Tak wspomina walki o Przemyśl w tamtych dniach W. Trojanowski: "Walki trwały bez przerwy. Po obu stronach rzeki w coraz to innym miejscu unosił się dym, a nocą łuny pożarów. Z okien strychu patrzyłem wraz z Litką jak płonie katedra i jakieś domy w rynku. Całkowicie została zburzona dzielnica żydowska. Z naszej strony doszczętnie zostały spalone budynki szkolne i klasztor Benedyktynek - wszystko zajęte przez wojsko. Przy okazji spłonął także dach kościoła. Wciąż paliły się koszary. Jeden celny pocisk wpadł przez okno do suteren pod cerkwią, gdzie zgromadziła się policja ukraińska, rozszarpując wielu zebranych. (...) Noc była okropna (25/26 czerwca 1941r). Co chwilę schodziliśmy do piwnicy. Moskale puszczalirakiety i strzelali. Szkoła i kościół Benedyktynek spalony. Apteka na św Jana zwalona. Kościół Salezjanów i szkoła św. Jana Kantego uszkodzone. Na Grunwaldzkiej jakiś dom zawalony. Kazanów jest cały rozwalony. (...) Niemcy tam zapalili katedrę i kościół Serca Jezusowego. Moskale zaś po raz trzeci zapalili kościół i klasztor Benedyktynek. Wieczorem ma być ofensywa moskiewska. Co będzie? Niemcy podpalili Moskalom domy w rynku."

"Już wczesnym rankiem (28 czerwca 1941r) doszła wiadomość, że wojska niemieckie weszły do miasta (...) katedra polska została spalona. Dach całkowicie uległ zniszczeniu. (...) patrzę na katedrę i o zgrozo! Przybytek Pański najpiękniejszy w diecezji bez dachu. Kościół oo. Franciszkanów niewiele ucierpiał. Tak samo kościół Najśw. Serca Jezusowego." Taki obraz Przemyśla wyłania się z dziennika spisanego przez O. Rafała Woźniaka.

Rosjanie odzyskawszy kontrolę nad prawobrzeżną częścią miasta poczęli przygotowywać się do obrony. Niemal natychmiast obsadzono załogaminadbrzeżne schrony bojowe, przywrócono łączność, zaczęto kopać okopy i rowy łącznikowe, a przy ul. Mickiewicza wzniesiono barykadę. Na skwerze koło pomnika A. Mickiewicza w Rynku odbył się pogrzeb żołnierzy radzieckich, którzy zginęli podczas niemieckiego ataku. Rosjanie zaczęli również ostrzeliwać lewobrzeżną część miasta. Ostrzelano m.in. koszary wojskowe przy ul. 29 Listopada, budynek Gestapo przy ul. Krasińskiego, klasztor Benedyktynek, Plac Konstytucji. Na wskutek tego ostrzału w zasańskiej części miasta uszkodzeniu uległo wiele budynków.

Podobnie jak Rosjanie w prawobrzeżnej części miasta, również i Niemcy w lewobrzeżnej jego części urządzali pochówki poległych żołnierzy w przypadkowych, nie przeznaczonych do tego miejscach. Taki prowizoryczny cmentarz urządzili oni m.in. na podwórku kamienicy przy Placu Konstytucji, na boisku "Czuwaju" oraz przy ul. Focha za budynkami szpitalnymi. Wobec utraty kontroli nad mostem kolejowym Niemcy postanowili przeprawić się przez San w okolicach Medyki i tamtędy przeprowadzićgłówne siły uderzeniowe. Nie było to jednak łatwe zadanie. 23 czerwca walki trwały od samego rana, a miejscowości w okolicach Medyki kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk. Przewaga sił niemieckich była jednak ogromna. Ofensywa niemiecka na tym odcinku miała jednak tragiczne skutki dla cywilnych mieszkańców zajmowanych terenów. Za wojskami Werhmachtu wkraczały bowiem oddziały z formacji "Brandenburg", wśród których okrucieństwem wyróżniał się oddział "Nachtigall", w całości złożony z Ukraińców. Żołnierze w/w formacji dokonywali licznych zbrodni na ludności cywilnej zajmowanych terenów. Tak było w Lackiej Woli, gdzie zamordowano kilkadziesiąt osób, podobne przypadki zbrodni miały miejsce w Trzciańcu, zaś wioskę Szechynie całkowicie spalono, uprzednio mordując mężczyzn i chłopców.

W czasie, gdy Rosjanie odzyskali kontrolę nad prawobrzeżnym Przemyślem, nieopodal miasta niemieckie zagony pancerne przełamywały radzieckie linie obronne w rejonie Medyki, Stubna, Lubaczowa, Birczy i Bachowa. Wsamym Przemyślu natomiast, obawiając się radzieckiego natarcia na lewobrzeżną część miasta, Niemcy podjęli nadzwyczajne środki. 26 czerwca zarządzono przymusową ewakuację mieszkańców nadsańskich domów na odcinku od wioski Ostrów aż po Buszkowice. W opuszczonych domach Niemcy przygotowywali stanowiska obronne z karabinami maszynowymi i moździeżami.

Mieszkańcy nadsańskich domów schronili się tymczasem w podprzemyskich wioskach. Obawy przed radzieckim atakiem były jednak "na wyrost", bo coraz bardziej zagrożone okrążeniem w okolicach Przemyśla wojska radzieckie, wobec bardzo szybko postępującego natarcia niemieckiej Grupy Armii Południe, zmuszone zostały nie do przeprowadzenia natarcia, ale do pospiesznego wycofania się na wschód.

W nocy z 26/27 czerwca wojska 99 dywizji piechoty stacjonujące w Przemyślu otrzymały rozkaz bezzwłocznego wycofania się w kierunku Sambora i Stryja. Droga na Lwów znajdowała się już wówczas pod ostrzałem niemieckiej artylerii. Do godziny 9 rano 27 czerwca praktycznie wszystkie siłyradzieckie zostały wycofane z rejonu Przemyśla. Pojedyncze punkty oporu broniły się jeszcze do następnego dnia (najdłużej schron przy ul. Wyb. Piłsudskiego), jednak do wieczora 27 czerwca praktycznie cały prawobrzeżny Przemyśl znalazł się pod kontrolą sił niemieckich. Wycofujący się Rosjanie, mimo iż wiedzieli o strategicznym znaczeniu mostu kolejowego na Sanie, nie zdołali go zniszczyć, a jedynie nieznacznie uszkodzić. Umożliwiło to już następnego dnia przeprawienie przez most znacznych sił niemieckich i prowadzenie dalszej ofensywy na wschód.

 

Tekst pochodzi ze strony: http://republika.pl/wojnawp Dziękujemy za pomoc.