Przemyśl - nasze miasto całą dobę

998 - nie tylko gdy się pali

data dodania: 2007-08-09
aktualizacja: 2007-08-10 18:59:46
Okazuje się, że nie tylko ogień i woda stanowi wyzwanie dla naszej straży pożarnej. Coraz częściej muszą oni przybywać na ratunek zwierzętom, których krzywdę dostrzegają ludzie.

 

Do niecodziennej akcji doszło na ulicy Słowackiego w okolicach ogródków działkowych. W starą siatkę zaplątał się jenot. Temu pochodzącemu z Azji drapieżnikowi z rodziny psów, tylko szybka interwencja mogła uratować życia. Na szczęście strażacy stanęli na wysokości zadania, szybko i sprawnie specjalistycznym sprzętem oswobadzając zwierzę.Na ratunek bocianowi Zdjęcie: Jakub Kotowicz

Trudniejsze zadanie czekało ich kilka dni później. Tym razem ofiarą był bocian biały, który tak niefortunnie wylądował na dachu domku jednorodzinnego, że nogązaczepił się o elementy śniegołapu. Tutaj do akcji musiał wkroczyć specjalistyczny wóz z wysięgnikiem.

Zarówno jenot i bocian trafiły do Ośrodka Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Przemyślu, gdzie szybko udzielono im pomocy. Stan jenota był bardzo ciężki. Silne odwodnienie i wstrząs stwarzały realne zagrożenie życia. Jednak po kilku dniach spędzonych w lecznicy zwierzę powróciło do całkowitego zdrowia i zostało wypuszczone.
- "W trudniejszej sytuacji jest bocian. W wyniku dużego przeciążenia przy upadku i rozpaczliwej próby wydostania się, doszło do złamania kości kończyny. W tym przypadku po zespoleniu czeka go 6 tygodniowa rehabilitacja i na pewno tą zimę spędzi w Przemyślu" - z żalem stwierdza lek. wet. Radosław Fedaczyński.

   


Zdjęcia: Jakub Kotowicz