Problem jest na tyle poważny, że kierownictwo oczyszczalni rozważa możliwość budowy własnego składowiska odpadów. Nie dość, że różne substancje organiczne przytykają i psują urządzenia filtrujące, to po ich odłowieniu trzeba coś z nimi zrobić. Obecnie wszystkie te odpady trafiają na miejskie wysypisko. Ale już za kilka lat będzie to nie możliwe bo nowe, surowsze reżimy unijne nie pozwolą na takie praktyki. Dlatego własne składowisko może okazać się koniecznością.

Alternatywą jest mało prawdopodobna zmiana przyzwyczajeń. Te sprawiają, że do przemyskich kanałów wyrzucane są także zabawki, monety, sztućce i odzież. Zdarzyło się, że płynęły nimi wypatroszone kurczaki oraz świńskie tusze.


Radio Rzeszów