Przemyśl - nasze miasto całą dobę

Relacja z II rundy pucharu MTB

data dodania: 2007-06-27
aktualizacja: 2007-06-27 12:19:31
Druga runda Pucharu Przemyśla przeszła do historii. Dwa dni rowerowego festiwalu na przemyskim stoku, zmagań sportowców na stalowych rumakach różnej maści miała miejsce w pierwszą sobotę i niedzielę wakacji 23 i 24 czerwca, ale zacznijmy od początku.

 

Pomysł żeby powiększyć formułę zawodów pucharu o wyścig uphill i zawody downhillowe zrodził się w mojej głowie i Waldka Hryniszyna zaraz po zakończeniu I rundy w maju. Dyrektor Zamirski zaaprobował pomysł, więc można było rozpocząć przygotowania do – można powiedzieć – historycznych zawodów. Wszak wyścigów XC w Przemyślu, było już kilka, ale nocny podjazd pod stok w pełnym sztucznym oświetleniu stoku narciarskiego – nigdy. Nawet nie wiem czy był gdzieś w Polsce. Dodatkowym smaczkiem był pomysł połączenia wyścigu z Bike Party, czyli imprezą na szczycie, z muzyką i filmami rowerowymi. Tor downhillowy zaistniał w Przemyślu w ubiegłym roku, lecz nie gościł jeszcze zawodów dla kolarzy pędzących na złamanie karku w dół i skaczących na kilka metrów w wzwyż i w dal. W ten sposób postanowiliśmy wzbogacić II rundę Pucharu Przemyśla, oprócz zawodów cross-country, o uphill i downhill.

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z zawodów:
II runda pucharu
Nocny uphill

Wyniki weekendowych zawodów
Klasyfikacja generalna po dwóch rundach



Prawie dwa miesiące przygotowań – wyznaczanie tras, sprzątania parku, pozyskiwania sponsorów, cotygodniowe spotkania z całym zespołem, dały efekt. W sobotę 23 czerwca stok zrobił się bardzo kolorowy od banerów, reklam, kolarzy, kibiców, przybyłych na wyścig XC. Trasa wyznaczona wokół fortu Zniesienie z piękną panoramą miasta, po ścieżkach Parku Miejskiego i obu trasach zjazdowych Stoku Narciarskiego musiała zostać nieco skorygowana, z powodu opadów. To i tak lepiej niż w maju, bo nie sypałośniegiem. Zawody otworzył Prezydent Lewandowski, a sportowo otworzył start kategorii dzieci. Wyjrzało słońce i wysuszyło trasę, a nawet zaczęło nieźle przygrzewać, tak że na końcu morderczego podjazdu, zmęczonych kolarzy ofiarnie polewał wodą – Sędzia główny zawodów – Marcin Kosterkiewicz. Oprócz zawodników i zawodniczek, na stoku pojawiło się wielu kibiców. Wśród nich naczelnik Wydziału Edukacji i Sportu UM Piotr Idzikowski, Jan Pichur, Robert Michalcewicz – nasi sponsorzy, którzy nie żałowali gardeł do wspomagania zawodników w trakcie wyścigów. Trasa została określona przez startujących jako bardzo trudna i będąca wyzwaniem sama w sobie. Nie wszędzie dało się jechać, a to ze względu na podmokły teren i brak sił - podjazd pod „goprówkę” po przejechaniu ¾ stoku naprawdę daje się mocno we znaki, osobiście to przetestowałem. Zasmuca jedynie fakt małej ilości startujących – 35 zawodników, ale myślę że przy II edycji Pucharu, stanie się już na tyle znany, że będzieprzyjeżdżać co najmniej drugie tyle. Chociaż przy starcie orlików, elity i juniorów aż miło było popatrzeć, jak narciarska jedynka prawie gotowała się od kolarzy, gdy wypadali z parku na stok.

Po ceremonii dekoracji zwycięzców i losowaniu nagród, skądinąd bardzo atrakcyjnych i prawie dla wszystkich zawodników, nastąpiła przerwa do zmroku. Została przygotowana trasa do UPHILLU, od stacji pośredniej do stacji górnej stoku narciarskiego. Około 20–stej rozpoczęło się Bike Party przygotowane przez grupę offową – ZWILLENDER GROUP i wyszynkiem POSiRU. Zaczęli przychodzić ludzie, konsumować grillowe potrawy. Około 21 –szej stało się coś co przerosło oczekiwania organizatorów. Zapadający zmrok dodatkowo zaczerniła chmara nadciągających chmur, podświetlonych przez zachodzące słońce. Nagły podmuch wiatru rozprawił się z BikeParty, które diabli wzięli, jak i szybę w aucie Rafała Rydla – wyrazy współczucia, a nasza dmuchana brama mety gięła się jak zapałka. Sceneria przypominała dobry horror, a nie wyścigkolarski. Zawodnicy niechętni byli do zjechania na linię startu, lecz mocno przeze mnie namawiani, dokonali tego. Później już nie mieli wyjścia, bowiem wyciąg nie działał. Pierwszym parom udało się wyjechać jeszcze na sucho, ale ostatni z 12 startujących jechali już w rzęsistych strugach ulewy, w tym najmłodszy – Marcin Rydel i jedyna pani Kaśka Kuśmider, których witali najzagorzalsi z kibiców, organizatorzy i przemoczony Sędzia mety - Daniel Puchalski, ubrany na lightowo. Zwycięzcą pierwszego UPHILLU w Przemyślu okazał się Mateusz Pluta, z czasem 4 min.11s i jest to pierwszy oficjalny rekord. Wszyscy świadkowie określili UPHILL jako niepowtarzalny i przychylam się do tej opinii, bo raczej nie uda się ponownie zapewnić zawodnikom podobnych atrakcji, a BikeParty myśle że uda się jeszcze zorganizować. Zwycięzcy dekorowani byli przed rozpoczęciem zawodów DH następnego dnia i oprócz medali i dyplomów otrzymali nagrody ufundowane przez firmę INFORES.

Niedziela 24 czerwca przywitała nas pięknym słońcem, co chyba znaczy że kolarzezjazdowi mają większe chody u pani pogody i to nie wiadomo dlaczego, może że to pierwszy raz? Co by nie było od bladego świtu trwały przygotowania do DOWNHILLU – taśmowanie trasy, budowanie hopy przy starcie przeze mnie i Szymka Tasza, który dzień wcześniej już jedną z Waldkiem wybudował, pomimo urazu barku. Zresztą Szymek i Janek Karpiel – budowniczowie przemyskiej trasy przyjechali do nas już dwa dni wcześniej. Podobnie jak i dehalowcy ujeżdżający i ubijający trasę, której ostatnio udało się zarosnąć. Udrażniali ją od dwóch tygodni wraz z Waldkiem Hryniszynem młodzi downhillowcy z Przemyśla – Sylwek Augustyniak, Mateusz Pluta i Miłosz Mazur. Dwaj ostatni byli zresztą jedynymi zawodnikami, którzy startowali we wszystkich trzech wyścigach II edycji Pucharu Przemyśla i to z sukcesami – BRAWO! Kolarze DH wyglądają nieziemsko na swoich masywnych i ciężkich rowerach, stworzonych do mocnego jeżdżenia, a raczej zjeżdżania, bo nie polecam podjeżdżać na nich do góry. Równie zabójczo wygląda ich strój –pełny kask, luźne bluzy, pod którymi schowana jest zbroja, pokrywająca praktycznie całe ciało. Nie bez przyczyny, ponieważ przy zjazdach i karkołomnych skokach o upadek nietrudno, a to może się skończyć nieciekawie jeżeli się nie jest odpowiednio ubranym. Oczywiście to jeszcze musi być poparte nienaganną techniką, bowiem sama odwaga nie wystarczy. Co by nie mówić, oglądanie zawodów DH dostarcza nie lada emocji, zapiera dech w piersiach, jest swoistym polowaniem dla fotografów na superfotkę. A było co oglądać, gdyż przyjechali do nas nie byle jacy zawodnicy na czele z Maćkiem Jodko z Rzeszowa, postać wszystkim dehalowcom doskonale znana. Potwierdził on swoje umiejętności wygrywając kategorię Elity i ustanawiając rekord trasy – 1;19;18. Wśród startujących był Janek Karpiel, który wygrał kategorię Masters i autor przemyskiego zamieszania downhillowego - Waldek Hryniszyn, który ustanowił rodzimy rekord trasy. O atrakcyjności zawodów świadczy fakt, że na starcie było niewielu kibiców. Większość była na trasie,żywiołowo reagując na efektowne przejazdy zawodników i błyskając fleszami aparatów.
Zawodnicy startowali w 5 kategoriach: hobby – hardtail i full oraz junior, elita, masters. Mieli do dyspozycji dwa przejazdy, z których punktował lepszy. O zbliżonej klasie startujących przemawia fakt, że o niektórych miejscach decydowały tysięczne sekundy czasów, skrupulatnie wyłapywane przez obsługę sędziowską – rodziny Puchalskich, tatę – Daniela i syna- Kajtka. Niestety nie obstawiona została kategoria pań, za to w kategorii juniorów mieliśmy niecodziennego zawodnika – 7- mio i pół letniego Mateusz Ścierankę z Sanoka, którego przywiózł tato i zapewniał, że syn jeździ od 2 tygodni dopiero. Mateusz zajął 5-te miejsce, ale dostał od nas dyplom najmłodszego uczestnika i mnóstwo nagród. Wyjeżdżał bardzo zadowolony, jak i pozostali zawodnicy, którym się nasze zawody podobały i wyrazili ponowną chęć przyjazdu. Gorąco zapraszamy i obiecujemy, że te pierwsze zawody nie będą ostatnimi. Ahazapomniałem wspomnieć o nagrodach. Oprócz nagród rzeczowych, zwycięzcy trzech pierwszych miejsc otrzymali dyplomy, medale i nagrody finansowe w wysokości 250zł, 170zł i 100zł ufundowane przez firmę EUROTERM.

Podsumowując, przez dwa dni działo się na stoku wiele i ciekawie. Można spokojnie powiedzieć, że II runda Pucharu Przemyśla udała się wyśmienicie. Była atrakcyjna dla nas jako organizatorów, pomimo ogromu włożonej pracy, dla zawodników i dla kibiców. Można trochę powybrzydzać na ilość startujących, ale powoli. Myślę że kolarzy w naszym mieście i tych przyjezdnych przybędzie. I wszyscy oni przekonają się, że warto startować w kolejnych edycjach Pucharu Przemyśla, bo oprócz adrenaliny związanej z rywalizacją to doskonała zabawa i forma spędzania czasu wolnego. Tak więc do zobaczenia po przerwie wakacyjnej 28 sierpnia na III rundzie, a przez wakacje do treningu!!!

Czas na podziękowania, a tych niemało. Przede wszystkim podziękowania dla szefostwa POSiR-u – Mariusza Zamirskiego i Marka Osiadacza za to że zdecydowali się naorganizację naszych zawodów. Dla wszystkich pracowników, którzy ofiarnie pomagali w organizacji na czele z Robertem Kanimirem, Pawłem Juchą i Mariuszem Pruchnikiem. Jeszcze większe podziękowania dla naszych sponsorów, dzięki których pomocy mogliśmy godziwie przyjąć zawodników i wręczać atrakcyjne nagrody:

  • REM II
  • EUROTERM
  • BOZ III
  • INFORES
  • SARAFIS
  • ESSENTIA VITAE
  • KONIMPEX
  • COCA COLA HBC
  • STATOIL
  • SKLEPY TURYSTYCZNE AZYMUT
  • VELO
  • Sieć Sklepów BILA
  • UNIBET
  • Przemyska Agencja Rozwoju Regionalnego
  • JAN KARPIEL

Gorące podziękowania kieruję do Komendy Miejskiej w Przemyślu, Straży Miejskiej, Zarządowi Dróg Miejskich w Przemyślu, za zabezpieczenie tras wyścigów.

Indywidualne podziękowania dla Marcina Kosterkiewicza, za sędziowanie XC, Andrzeja Ligęzy, za wystrzałowy plakat, Daniela Puchalskiego, za pomiar czasu, Grześka Karnasa, mojego syna Miłosza, za starty i za to że wytrzymał moje humory iwszystkim tym których nie wymieniłem a powinienem.


Dyrektor Pucharu Przemyśla MTB
Krzysztof Mazur