Przemyśl - nasze miasto całą dobę

Wysokie zwycięstwo i cudowne bramki kapitana

data dodania: 2014-09-15
aktualizacja: 2014-09-15 13:03:58
Piłkarze Polonii Przemyśl wygrali 4-1 ze Stalą Nowa Dęba w meczu 7. kolejki 4 ligi podkarpackiej.


Polonia Przemyśl - Stal Nowa Dęba    4:1 (2:1)

0-1 Sz. Serafin (3)
1-1 Sedlaczek (44)
2-1 Gosa (45+4)
3-1 K. Kazek (56)
4-1 K. Kazek (68)
 
Polonia Przemyśl: Krzanowski - Barszczak, Kokoć, Kuźniar, Kurylak, Sedlaczek (80. Gagat), K. Kazek, Tabisz, R. Buksa (65. B. Buksa), Gosa (70. A. Kazek), Wanat
 
Stal Nowa Dęba: Kotrych - Dudek, Wydro, Frankiewicz, Rachwał, K. Wilk (74. Witkowski), K. Serafin, Sz. Serafin, Rożnowski, Kwaśnik (46. Marek), Dudziak
 
Sędziował: Tomasz Szewczyk (Dębica). Żółte kartki: Barszczak, Gosa, Kokoć, Wanat - Frankiewicz, K. Serafin, Marek


W spotkaniu sąsiadów z tabeli zdecydowanie lepiej, można powiedzieć, że w drugiej połowie spotkania nawet różnicą klasy wypadła nasza drużyna. Choć na przełamanie obrony drużyny z Nowej Dęby trzeba było czekać do 44 minuty pierwszej połowy. Nie bez powodu była zdobyta w 3 minucie bramka przez Stal. Pierwszą połowę spotkaniarozpoczynała Stal i od razu zaatakowała. W konsekwencji szybka akcja i piłka została wybita na rzut rożny. Pierwsze dośrodkowanie wybijają obrońcy na rzut rożny, drugie przy zupełnej bierności i zaskoczeniu obrońców ląduje na 5 metr na ustawionego tyłem do bramki Karola Wilka i ten instynktownie przewrotką także tym zaskoczony strzela bramkę i Stal prowadzi 0:1.

Podrażniona i chyba bardziej oszołomiona Polonia rusza do odrabiania strat. Strzały Wanata, Gosy i ponownie Wanata są albo niecelne albo wybijane przez bramkarza gości. W 15. minucie idealne podanie w tempo dostaje Sedlaczek, który staje w sytuacji sam na sam z Kortychą, przerzuca nad nim futbolówkę, ale piłkę z linii bramkowej wybija Dudek. Od tej chwili goście skracają pole gry, a Polonia z każdą minuta traci cierpliwość w konstruowaniu akcji i chce jednym podaniem otworzyć sobie drogę do bramki co skrzętnie wykorzystują obrońcy Stali wybijając piłkę. W 34 minucie Barszczak dośrodkowuje do wbiegającego Gosy, lecz jego strzał w ostatniej chwili blokują obrońcy. Polonia atakuje coraz większąliczbą zawodników, ale popełnia przy tym błędy. Jeden taki w 36 minucie mógł się skończyć stratą kolejnej bramki. Błąd obrońców i Kamil Serafin wychodzi sam na sam z Krzanowskim. Bramkarz nasz wychodzi z bramki na 11 metr, skracając kąt i nie po raz pierwszy ratuje nasz zespół po błędach obrońców. Przełomowa dla całego spotkania była 44 minuta. Składną akcję prawą stroną boiska z narożnika pola karnego gości wykańcza Sedlaczek i mamy upragnioną bramkę wyrównującą. I gdy już się wydawało, że na przerwę zejdą drużyny z remisem, Polonia w doliczonym czasie strzela druga bramkę. Gol, który rzadko można spotkać nawet na światowych boiskach. Barszczak z autu długim wrzutem posyła piłkę na 5 metr na głowę wbiegającego Gosy, który w długi róg w okienko bramki zdobywa swoją kolejną bramkę w rozgrywkach.

Druga połowa to już dominacja naszej drużyny. Krystian Kazek zdobywa dwie piękne bramki i gdyby nie brak „koncentracji” ( po raz który już…) Wanata, mecz powinien zakończyć się wynikiem 6:1. W56 minucie po ładnej indywidualnej akcji lewą stroną Buksa jest faulowany przy linii końcowej tuż przed polem karnym (zdaniem wielu już w polu karnym), rzut wolny wykonuje Gosa. Zamiast dośrodkować, po ziemi podaje przed pole karne na 18 metr do Kazka, a ten ładnym strzałem w prawe okno nie daje szans bramkarzowi. Druga bramka Kazka jest jeszcze ładniejsza. 68 minuta, rzut wolny na 18 metrze wywalczony przez Gosę, który wychodził na czysta pozycję po kontrze i był trzymany przez obrońcę. Kazek lewą nogą uderzył idealnie w lewe okienko obok nieruchomego bramkarza gości. Po zdobyciu bramek Polonia zwolniła, a raczej przestała grać, i tu należy się minus dla drużyny. Goście mieli swoje okazje na strzelenie bramek. Szczególnie w 78 minucie Rafał Marek w idealnej sytuacji z 5 metrów strzela za lekko i strzał w ostatniej chwili broni Krzanowski. W drużynie Polonii dalej nie może przełamać się Wanat. Dzisiaj zmarnował dwie okazje na strzelenie bramki. Szczególnie ta z 90 minuty gdzie po kontrze i ładnym wyjściu na czysta pozycje, sam na sam z bramkarzem,którego mija zwodem i ma tylko przed sobą na wprost w odległości 6 metrów pusta bramkę i ... dalej nikt na boisku i trybunach nie wie co chciał zrobić Wanat…, wiedział za to obrońca, który zdążył wrócić i wybić piłkę. Zwycięstwo pewne, choć jest dużo jeszcze do poprawy. Za tydzień mecz z liderem, liczymy na kontynuacje dobrej gry i zwycięstw.


www.mkspolonia.pl